piątek, 21 września 2012

sobota, 21 lipca 2012

20.07.12r...

Wczorajszy dzień był epicki. Cieszę się, że zdecydowałyśmy się spotkać z lubym Oli i jego kuzynem, mimo tego, że chciałyśmy (no dobra, ja chciałam :D) zwiać gdy ich ujrzałyśmy. Bilard, w którego pomimo tego, że grałam po raz pierwszy i nauka była dosyć trudna to go polubiłam haha i oczywiście trunek dla smaku i w jakichś sposób rozluźnienia sytuacji :) Podsumowując, mamy razem z pipą już plany na sierpień. Obyśmy nie okazały się naiwne </3 A jakby co, to przypierdolić też potrafię więc kurwa się pilnuj :)))

A teraz kilka foteczek z wczorajszego dzionka ♥

takie tam, pod knajpą wietnamską zupełnie randomową :D















gouonbeczki ♥

temu dziecku, to bym z chęcią przypierdoliła.

środa, 18 lipca 2012

you look so beautiful today...

Codziennie rano podobna pomyłka...



vamosss...

wreszcie udało mi się pospać do 12 ♥ Na razie w planach mam opierdalanko, ale chyba zdecyduję się pójść w jedno miejsce. Często to planowałam, ale jakoś rzadko udawało mi się to zrealizować haha :3

Kocham to! ♥ 

Nie mogę się doczekać przyszłego tygodnia, a z drugiej strony to tak głupio. Fajnie bo wreszcie wyjadę z tego zadupia bez rodziców. Poza tym spędzę trochę czasu z Olą K, dawno się nie widziałyśmy :> A głupio bo pipa wyjeżdża, na razie się do mnie nie odzywa ale mimo wszystko będę tęsknić za tym debilem. A w następny piątek wesele! Mam nadzieję, że mój brat cioteczny pojedzie,  bo będę miała z kim pić :D A jeżeli nie, to mam Mateusza zawsze ;) 

Miałam strasznie, ale to strasznie dziwny sen. Nie mogłam się z niego wybudzić, mimo tego, że wiedziałam, że zaraz coś mi się w nim stanie i prosiłam w nim Olę Olowską  żeby mnie biła ale to nic nie dawało o.O Byliśmy w namiotach, a w jakimś innym na przeciwko mnie był potwór 'pomidorówka w puszce'... No tak... Nie powinnam chyba jeść przed snem :D Poza tym zaskoczona byłam jednym pocałunkiem... ale chuj, jakby to się stało naprawdę to i tak bym miała wyjebane :) 

A ja lubię moją ulicę :(((((((((((((((((((((

wtorek, 17 lipca 2012

skinny love...

Ostatnio płakanie stało się u mnie rutyną, eh. No cóż, widocznie nie załapałam się na szczęście, gdy je rozdawali. Czego ja oczekiwałam?


*załamana*
Miała być dłuższa notka, ale stwierdziłam, że nie ma sensu by ją publikować.

poniedziałek, 16 lipca 2012

i can wait forever...

Naprawdę cudowne wakacje... =.=

Brak kasy = brak rozrywki 
brak rozrywki = brak uśmiechu
brak uśmiechu = smutek
smutek = płacz

Na szczęście do urodzin zostało, hm 20 dni! ♥ Oby szybko zleciało bo wtedy zarobię kaskę i będę mogła przepierdolić na głupoty. Oraz melanże, of korsss ! 

Jakoś od paru dni mi dziwnie, aż za dziwnie. Jeszcze dobijam się przymulającymi piosenkami. Superowsko. Wyszłabym na spacerek bo nie lubię siedzieć na kompie ciągle, nudzi mnie to. Dlatego przypomniało mi się o blogu! Chyba wyjdę sobie zaraz połazić gdziekolwiek bo umrę, jestem raczej typem szwędacza haha. Poza tym są wakacje, rok szkolny sobie przesiedzę na chacie przed książkami, teraz chcę się bawić. Z kimkolwiek, gdziekolwiek (no w sumie, hm.. z dresami nie). Może uda mi się namówić tego prosiaka kupkowskiego na spacerek ale chyba złapał na mnie foszka. 


Kupiłam w końcu inną sukienkę na weselę. Różową koronkową przed kolano, mi tam się podoba :) 
Przeszłam na lekką dietę, lekką czyli... staram się nie jeść. Wiem, że tak się nie powinno robić ale muszę sobie żołądek skurczyć inaczej nici. Mimo upewniania różnych osób, nie czuję się szczupła. Poczuję się tak, gdy na wadzę pokaże się liczba 50. Będę wtedy na maksa szczęśliwa. A jak na razie, muszę walczyć z 8kg..

W sumie lubię być workiem na ziemniaki, hahaha ♥